Solenie solą w oku

Trochę dziś ponarzekam i trochę będę nauczać oraz grozić paluszkiem. Takie nastroje dopadają mnie na ogół po rodzinnych wizytach, imieninach cioć, wujków oraz innych towarzyskich „eventach”. Niestety, mamy dziś wiedzę i dostęp do niej, mamy również świadomość, że jesteś tym co jesz,  a ja nadal podczas rodzinnych imprez czuję się podtruwana solą, cukrem i smażonym.

kolorowe danie
Fot: www.wyrzucsolniczke.pl

O ile jestem w stanie tłumaczyć szkodliwość ciast z kremem i góry słodyczy oraz panierowanych mięs, mogę wymigać się nawet od ich degustacji, o tyle w walce z solą jestem chyba na straconej pozycji. Nie wiem czemu tak trudno wytłumaczyć, że słone nie znaczy lepsze.

Sól, czyli białe szaleństwo moich rodziców
Oczywiście nie namawiam wszystkich do całkowitego wyeliminowania soli, choć przyznam, że sama używam jej głównie do produkcji domowych pilingów oraz czyszczenia kubeczków z osadu po kawie i czerwonej herbacie. Mało kto wie, że wystarcza nam zaledwie 1 gram soli dziennie, a spożycie powyżej 5 gramów (1 łyżeczka) to już przekroczenie zalecanych norm. Tymczasem nie dość, że większość osób ( w tym moja rodzina) soli i dosala z wielkim upodobaniem, to jeszcze spożywa się ten nieszczęsny chlorek sodu w tylu produktach. A przecież nie trzeba wchodzić w posiadanie wiedzy tajemnej dostępnej tylko dla wybranych, żeby wiedzieć, że nadmiar sodu w diecie to poważne konsekwencje, chociażby takie jak nadciśnienie tętnicze, choroby nerek, nowotwory żołądka, miażdżyca, otyłość, choroby układu nerwowego i uwaga – również cukrzyca typu II. Stąd też mój bunt wobec kulinariów rodzinnych i naprawdę uzasadniony niepokój o zdrowie tatusia, który zajada się słonymi wędlinami, chrupie ochoczo solone orzeszki. Dobrze, że udało mi się namówić rodziców na mniejsze zło, czyli sól morską. Dotychczas w kuchni królowała w najlepszym wypadku sól kamienna. A przecież morska to mniejsza zawartość sodu i cenny magnez, cynk oraz żelazo.

Warto rzucić „nałóg” solenia
Kuchnia bez soli to naprawdę smaczne i co ważne zdrowe przepisy. I nie ma co się martwić – niedobór sodu nam raczej nie grozi. Tym bardziej, że dostarczamy go sobie w tak nieoczekiwanych produktach jak pieczywo (również chrupkie), w wielu wyrobach nabiałowych, w rybach. Pamiętajmy także o zawartości sodu w dodatkach typu glutaminian, azotyn czy benzoesan sodu. Warto powalczyć z nałogiem solenia. Podobnie jak palacz, który rzuca palenie, zaczyna czuć i doceniać aromaty i smaki, tak samo nałogowy „solacz” po odwyku docenia bogactwo smaków ziół, przypraw, warzyw, owoców itp.

Zdrowo, smaczne, bez soli
Dieta niskosodowa jest na pewno zalecana w profilaktyce i leczeniu wspomnianych wcześniej schorzeń. Ale nie trzeba się jej obawiać – to naprawdę wyśmienite dania, wiele pomysłów na przystawki, obiady, eleganckie i codzienne menu. Moim ulubionym źródłem inspiracji w tym zakresie jest serwis http://www.wyrzucsolniczke.pl/gotuj-bez-soli, a niekwestionowanym faworytem są fantastyczne potrawy z razowym makaronem, takie jak makaron razowy z bakłażanem, pieczoną i rukolą czy razowe penne z grillowaną cukinią i kozim serem.

żródło:www.wyrzucsolniczke.pl
żródło:www.wyrzucsolniczke.pl

A na koniec rodzinna ciekawostka – podczas spotkań rodzinnych w naszym domu zawsze serwuję dania według niskosodowych, zdrowych przepisów. I całe towarzystwo wielbicieli słonych kabanosów oraz chipsów zajada się nimi, wylizuje talerze oraz chwali, że znakomite. Na stole nie ma oczywiście solniczki…

Dodaj komentarz