Kiedy patrzę na dzisiejszych młodych (stażem) rodziców widzę jak bardzo odpowiedzialni czują się za swoje pociechy. Póki co wiele wątpliwości i dylematów mnie nie dotyczy, ale jak znam życie będę miała urwanie głowy z pytaniami i szukaniem odpowiedzi na nie. Nie tak dawno rozmawialiśmy ze znajomymi, którzy właśnie rozważają temat nauki angielskiego dla dzieci – od kiedy, jaka formuła i jaka szkoła. Słuszna postawa, ale dzieci (urocze bliźnięta) mają dopiero 3 lata…

Tak czy nie, teraz czy później…?
Dopiero czy już? To zasadnicze pytanie jak się okazuje. Absolutnie nie zamierzałam się wymądrzać, ponieważ nie jestem na bieżąco w tym temacie, a za tzw. moich czasów nauka języka rozpoczynała się dopiero w szkole. Tymczasem dziś uczą się coraz młodsze dzieci. Zainteresowana zagadnieniem poszperałam oczywiście w sieci trafiłam na wiele interesujących opracowań, porad, a także rozważania najbardziej zainteresowanych, czyli rodziców. W tekście o wiele mówiącym tytule „Angielski dla dziecka tak czy nie” jak na dłoni widać, że jest to nie lada problem i „zagwozdka”. Szczególnie, że dzieci są różne, podobnie jak poziom nauczania języka w szkołach, do których uczęszczają w ramach obowiązku szkolnego. W niektórych przypadkach dodatkowy angielski dla dzieci jest wręcz nieodzowny. A co z maluchami, które jeszcze nie chodzą nawet do podstawówki?
Indywidualne podejście do nauczania dzieci

Nie dyskutuję nawet z teorią, że dzieciństwo to najlepszy okres na językową edukację. We wspomnianym tekście autorka zastanawia się nad tym kiedy należałoby zacząć lekcje angielskiego dla dziecka. No cóż nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że małe dzieci uczą się chętnie, spontanicznie i naturalnie. A zatem rozpoczęcie nauki jak najwcześniej jest uzasadnione. Tylko kiedy jest to „jak najwcześniej”? Co prawda jestem tylko teoretykiem, ale wydaje mi się, że gotowość dziecka do nauki najlepiej oceni rodzic, zwłaszcza mama. I choć w ofercie szkoły Helen Doron jest opcja „nauki” dla maluchów nawet 3-miesięcznych, warto zawsze dopasować start edukacji do potrzeb i możliwości pociechy. Oczywiście metodyka nauki języka angielskiego dla dzieci jest dopasowana do ich poziomu. Nikt nie sadza trzy- czy czterolatków w ławkach i nie wtłacza im do główek zasad gramatyki. Na tym etapie to nauka poprzez zabawę, osłuchiwanie się z językiem, naturalny kontakt.
Nauka kosztuje
Biorąc to pod uwagę na pewno warto zacząć lekcje języka angielskiego dla dziecka jak najwcześniej. Na ogół taka nauka jest kontynuowana nawet kiedy dorastający szkrab zacznie edukację szkolną. Wielu rodziców nie ma zbyt dobrego zdania o obowiązkowym programie nauczania angielskiego w szkole. Oczywiście sporym wyzwaniem stają się z czasem również koszty. Nauka przez klaskanie, rysowanie, tańce i piosenki nie jest tania, ale wraz z rosnącymi dziećmi, wymaganiami i oczekiwaniami, rosną też koszty, a potencjalnych uczniów w rodzinie może być na przykład 2, 3 albo i więcej. Na pewno wybierając szkołę i metodę nauki angielskiego dla dzieci bierzemy pod uwagę poziom, wyniki, ale również ceny.

Autorka tekstu podaje praktyczne wskazówki, np. dotyczące zniżek dla rodzeństwa (pamiętamy, że znajomi mają urocze bliźnięta!) albo jednorazowej wpłaty całej kwoty, co może wiązać się ze znacznym rabatem. No cóż może się okazać, że na edukację milusińskich potrzebne będą jakieś extra fundusze, np. mała pożyczka…?
Zdjęcia: shuttersrock, kobieta.pl