Zielono mi… Pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko. Takie piosenki mogą dziś śmiało wybrzmiewać w salonach fryzjerskich, a kreatywność zakresie kolorowych modnych fryzur wydaje się nie mieć żadnych granic. Po różach, błękitach i neonowych barwach przyszedł czas na… holograficzne włosy.
Fioletowe, różowe czy zielone włosy nie robią już na nas większego wrażenia. Widujemy je nie tylko w magazynach czy serwisach modowych albo na głowach celebrytek i gwiazd. Nic więc dziwnego, że kreatorzy i styliści fryzur prześcigają się w coraz to nowszych, oryginalniejszych pomysłach. Ostatnio czytałam np. o farbie do włosów, która zmienia kolor pod wpływem ciepła. Przyznam jednak, że moim faworytem jest teraz koloryzacja w wersji 3D, czyli holograficzne włosy.



Holograficzne były już lakiery do paznokci, cienie do powiek, ale moim zdaniem efekt specyficznej tęczy na włosach jest szczególnie spektakularny. Trend na holograficzne farbowanie narodził się w salonie Ross Michaels w Seattle i został szybko pochwycony przez innych fryzjerów i wielbicielki mody, a Instagram zapełnił się zachwycającymi wielobarwnymi fryzurami.


Niestety takie efekt jest raczej nie do uzyskania „chałupniczo”, kolorystka marki Redken zdradza, że istotą jest technika nakładania farby. Kolory są miksowane na kawałku plexi (wzory – koła lub spirale), którą przykłada się kolejno na pasma włosów i odciska kolor. Jak łatwo się domyślić można uzyskać różne wersje koloryzacji w zależności od zestawienia i proporcji kolorów oraz wzorów. Najmodniejsze kolory to lawenda, fiolet, błękit, różowy a nawet żółty, a także barwy intensywne, wręcz odblaskowe.

Zdjęcia: trendhaircolor.com, Instagram