Tylko teoretycznie daleko jeszcze do sylwestrowej nocy. Biorąc pod uwagę przedświąteczne zamieszanie przeleci jak z bicza strzelił. Jak zwykle pojawia się zatem w mojej głowie pytanie – jak spędzamy sylwestra?
Z jednej strony nie spinam się specjalnie na tę okoliczność, a z drugiej – bywa że zostaje niedosyt po oglądaniu TV albo zmęczenie po hulankach. Zapewne wynika to z faktu, że zawsze mamy jakieś oczekiwania, mrzonki związane z tą wyjątkową nocą. A zatem moje przemyślenia na ten temat wyglądają mniej więcej tak:
Uliczne imprezy i koncerty raczej mnie nie pociągają, chyba że na Times Square, ale nie zanosi się.
Wielki bal, huczna klubowa impreza? A może kulturalnie – w teatrze? Kuszące nawet, ale nie w tym roku (zmęczenie, finanse, pierwszy sylwester naszego uroczego psiaka… )




Wygląda na to, że najbardziej szalona wersja to domówka w gronie znajomych
A może nawet sylwester we dwoje (plus zwierzaki)
A za rok… kto wie?

Może będzie się działo!?
Zdjęcia: shutterstock, newyearseveauckland2015.com