Lato to nie tylko słońce, krótkie sukienki i urlop na plaży. W mojej gospodarnej rodzinie to czas na zachowanie zapachów i smaków lata w najlepszych przetworach. Ja nie jestem jeszcze specjalistką w tej dziedzinie, chętnie korzystam z frykasów otrzymanych od ukochanej rodzicielki. Pochwalę się jednak, że już od 3 lat sama robię naprawdę dobry sok malinowy, a w tym roku mam zamiar pójść krok dalej w moich malinowych dokonaniach.
Słodki smak i zapach malin
O tym, że maliny pachną słodko i równie obłędnie smakują wie każdy. Mamy również świadomość, że są bardzo zdrowe, zapewniają solidną dawkę jakże ważnych witamin – C oraz z grupy B. Zapewne dlatego chętnie sięgamy jesienią czy zimą po soki malinowe, których szeroki wybór znajdziemy praktycznie w każdym sklepie. Niestety wiele z takich butelkowanych soków to przede wszystkim cukier i aromat malin. Dlatego w moim domu zimą popija się herbatkę z własnoręcznie przygotowanym soczkiem. Jest idealny do deserów, napojów, ale także skutecznie wspiera kuracje podczas przeziębień oraz infekcji.
Sama przygotowuję sok z malin
Prawdę mówiąc sok malinowy nie jest jakimś wielkim wyzwaniem, niemniej jednak po pierwszej próbie kilka lat temu, wiem że nawet tak prosty przepis może czasem nie wypalić. Dlatego teraz stosuję sprawdzoną recepturę i rytuał przygotowania aromatycznego soku. Oczywiście najpierw staram się o naprawdę smaczne, piękne maliny. Dzięki ogrodniczym sukcesom moich rodziców oraz ich sąsiadów, mam naprawdę najlepsze okazy. Takie malinki wystarczy lekko opłukać i odsączyć. Tak przygotowane owoce zasypuję dokładnie cukrem (proporcja – ok 400 gr cukru na 1,5 kg owoców). Warto dobrze potrząsnąć mieszanką, aby cukier dotarł wszędzie. Taka słodycz musi postać około 2 dni. Następny etap rozpoczyna przecedzenie mikstury przez sito, a potem już tylko trzeba zagotować magiczna miksturę – pamiętajmy, aby usunąć powstałą w czasie wrzenia pianę. Zagotowany sok należy przelać do uprzednio przygotowanych, umytych, wyparzonych słoików.
A co z moim kolejnym etapem wtajemniczenia malinowego?
Otóż w tym roku porwę się również na malinową nalewkę. Wbrew pozorom nie jest to wcale słodki trunek dla pań, nalewka ma być dość mocna, a przede wszystkim znana jest ze zdrowotnych właściwości. Działa podobnie jak sok, ale dodatkowo rozgrzewa. A zatem idealny dodatek do herbaty w ponure listopadowe popołudnia czy zimowe wieczory.
Zgodnie z przepisem mam zamiar najpierw zalać maliny alkoholem, co ma przyczynić się do specyficznej fermentacji. Pamiętajmy, aby dokładnie zalać całe owoce i systematycznie co najmniej raz dziennie wstrząsać słojem z potencjalną nalewką. Tak podszykowana mikstura powinna postać ok. 6 dni. Po tym czasie należy zlać sok do butelki, a pozostałe owoce zasypać cukrem i dobrze wymieszać. Tak powstały syrop przelewa się do kolejnego naczynia i łączy z odlaną wcześniej nalewką alkoholową. Buteleczki na nalewkę mam już przygotowane, wiem że moje malinowe dzieło powinno poczekać co najmniej 3 miesiące w ciemnym, chłodnym miejscu. Nalewkę robi od dawna moja mama i przyznaję, że jest w tym mistrzynią. Ciekawe jakie będą moje dokonania w tej dziedzinie…?
Zdjęcia: Pinterest, Shutterstock