Oświecona i mądrzejsza, dzięki licznym opracowaniom i artykułom, wiem już że kobieta ma tzw. wizytówki. Nie służą one jednak efektownej prezentacji lecz podstępnie mogą zdradzać jej wiek. Mogą nawet dodawać jej lat. Mowa oczywiście o takich elementach kobiecego ciała, jak dłonie, ramiona czy szyja. Newralgiczne fragmenty, o które trzeba zadbać szczególnie i umiejętnie.

Dłonie zawsze na widoku
O ile szyję zasłonią kołnierzyki, golfy czy apaszki, ramiona rękawy, o tyle z dłońmi sprawa jest naprawdę poważna. Nie bardzo możemy nosić rękawiczki przez cały rok czy też zawsze trzymać ręce w kieszeniach. Nawet jeśli unikamy szarmanckich panów i cmok-nonsensów w dłoń. Nawet jeśli nie jesteśmy iluzjonistą, który dłońmi wyprawia różne czary – mary, i tak eksponujemy tę część ciała praktycznie codziennie i ciągle. Można zatem powiedzieć, że pielęgnacja dłoni urasta do rangi niezwykle istotnej, o ile zależy nam na ładnym, młodym wyglądzie.
A co jeśli nie dbamy o dłonie?

Sprawa jest tym bardziej istotna, a temat gorący, że dłonie są szczególnie narażone na działanie wielu czynników, które niespecjalnie im służą. Zmywamy, sprzątamy, myjemy ręce. Używamy mydeł, detergentów, które niszczą wrażliwą skórę rąk. Jakby tego było mało narażamy nasze delikatne dłonie na mrozy, zimno, deszcz, klimatyzację, czyli czynniki, które zdecydowanie nie dodają urody, a mogą także doprowadzić do trwałych, widocznych i nieestetycznych zmian. Skóra dłoni poddana takim brutalnym wpływom staje się przesuszona, spierzchnięta, zaczerwieniona i wygląda dużo starzej niż reszta człowieka. Przynajmniej tak bywało u mnie…
Nie ukrywam, że mam na sumieniu okres, w którym dawałam dłoniom popalić. Zmywanie, pranie, sprzątanie bez rękawiczek ochronnych. Zmarznięte i czerwone łapy, bo zapomniałam rękawiczek zimowych. Po macoszemu traktowana pielęgnacja dłoni, krem do rąk od wielkiego dzwonu. To wszystko mam na sumieniu. Ale od czego są przyjaciele? Zdecydowanie nie od tego, aby zawsze prawić nam komplementy i słodzić. Moja nieoceniona przyjaciółka pewnego dnia potrząsnęła i wstrząsnęła mną, mówiąc, że moje dłonie są już dobrze po czterdziestce. A pesel w dowodzie wskazywał zaledwie 30!!!

Neutrogena – balsam dla moich dłoni
Na szczęście nie skończyło się na połajance i wytykaniu błędów. To od mojej przyjaciółki dostałam pierwsze kremy Neutrogena i dowiedziałam się, że Formuła Norweska nie jest dedykowana tylko drwalom, rybakom oraz taternikom. Choć oczywiście inspiracją do opatentowania słynnej formuły było działanie gliceryny zastosowanej w preparatach dla dzielnych, norweskich rybaków.
Co prawda nie żyję w klimacie arktycznym i nie pracuję rękami na mrozie, ale kremy Neutrogena towarzyszą mi już od kilku lat. W zależności od potrzeb, stanu skóry oraz… kaprysu, sięgam po różne produkty. Czasem jest to krem regenerujący, innym razem szybko wchłaniający się kosmetyk albo krem do rąk i paznokci. Ostatnio szczególnie do gustu przypadł mi krem Formuła Norweska z maliną nordycką. Jest lekki, przyjemnie i skutecznie nawilża oraz pielęgnuje skórę. Zapobiega też przesuszeniu i tworzy ochronną warstwę na moich dłoniach, które notabene wyglądają znów na tyle lat, na ile powinny.
Zdjęcia: neutrogena.com.pl, shutterstock