Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta… Wszędzie rozbrzmiewają świąteczne przeboje, kolędy, dzwonią dzwonki sań z głośników w centrach handlowych. Kupujemy, szykujemy, wyciągamy sprawdzone przepisy na świąteczne potrawy. Mój szanowny tato, jak również małżonek już zacierają ręce w oczekiwaniu na smakołyki, pyszności i tysiące kalorii…
Zanim zasiądą do uczty
Postanowiłam, że w tym roku jeszcze przed świętami uraczę ich wykładem na temat ciężkostrawnych potraw, świątecznego braku umiaru oraz związanych z tym konsekwencji. Na ogół wygłaszam pogadanki o cholesterolu, nadwadze, zdrowej diecie i prawidłowym ciśnieniu krwi, nad smażonym karpiem w Wigilię. Jestem z góry skazana na porażkę w rywalizacji z sernikiem mojej mamy albo imponującą pieczenią na świąteczny obiad. Łatwo się domyślić, że rodzina patrzy na mnie mało przychylnie i słucha niechętnie, a ja nie mam szans rozwinąć myśli oraz uzasadniać.
Przedświątecznie uświadamiam
Na pierwszy ogień poszedł mój małżonek, któremu opowiedziałam w prosty i miły sposób czym jest cholesterol całkowity, a czym cholesterol LDL i HDL. Jaki powinien być poziom dobrego i złego cholesterolu oraz jaki ma wpływ na serce, prawidłowe ciśnienie krwi oraz zdrowie i kondycję organizmu. Wytłumaczyłam jak dziecku, że stosując mądrą, zdrową i naprawdę smaczną dietę możemy zapobiegać problemom z cholesterolem. Zaprezentowałam zarówno zalety suplementacji, jak również produkty zdrowe, smaczne, które powinny zagościć w diecie mojego małżonka. A on niestety lubi czasem zgrzeszyć fast foodem, świąteczne przysmaki pochłania jak odkurzacz. Rozgrzeszany przez mojego tatę słowami „Jedz, jedz w domu tego nie masz”.
Zadbamy o cholesterol i ciśnienie krwi
Muszę powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów wykładu. Mąż wysłuchał, ze zrozumieniem pokiwał głową. Z optymizmem przyjął do wiadomości, że można zażywać w suplementach kwasy omega 3, a te z kolei wpływają korzystnie na dobry i zły cholesterol, poziom triglicerydów oraz regulują ciśnienie krwi. Zainteresował się zdrowymi produktami i kilka z nich zaakceptował, np. łososia, migdały, szparagi, gorzką czekoladę i… szpinak. Czegóż to się można dowiedzieć o własnym mężu. Mało tego, obiecał że w trosce o cholesterol i zdrowe, prawidłowe ciśnienie krwi, postara się rozważnie oddawać się rozkoszom podniebienia. I najważniejsze – mam pisemną deklarację, że po świętach zrobi kompleksowe badania, a do wyników dostosuje dietę oraz suplementację. Okazuje się, że bez pełnych półmisków przed nosem, to całkiem rozsądny facet.
Niestety tato oraz brat powiedzieli, że mogę sobie gadać do jutra, a święta to święta i nie życzą sobie żadnych strasznych opowieści o nadciśnieniu. Poszli jednak na kompromis i obiecali wysłuchać pogadanki po sylwestrowych rozkoszach dla podniebienia.