Nie będę oryginalna, kiedy oznajmię, że uwielbiam wyremontowane, czyste, świeże wnętrza. Świeże pod względem nowości, czystości, ale również nowych aranżacji i rozwiązań. Równie mało odkrywcze będzie stwierdzenie, że nie cierpię remontów. Prawie tak samo nie lubię zamieszania i bałaganu remontowego, jak uwielbiam nową wersję salonu, kuchni czy łazienki…
Łazienka… poważna sprawa
No właśnie łazienka… To jest wyzwanie. Nie bez powodu za renowacje, remonty w łazience nie zabieramy się zbyt często i bardzo ochoczo. Abstrahując od nader istotnego faktu, iż jest to dość droga impreza – koszty materiałów, nowej wanny, kabiny, mebli, akcesoriów itp. – remont w łazience kojarzy mi się z wyłączeniem z użytku mojego osobistego, domowego centrum zarządzania czystością.
Złota rączka i montaż kabiny
Wiadomo, że remontowe prace to zawsze mniejszy lub większy bałagan. Na ogół większy…
W takiej sytuacji ograniczony albo wyłączony dostęp do:
-pralki,
-wanny,
-kabiny.
-umywalki…
jest wyzwaniem, którego perspektywa zawsze mnie nieco przerażała. A zatem, kiedy usłyszałam, że szanowny małżonek ma „plan pewnych zmian w łazience” zrobiło mi się niewesoło. Na szczęście okazało się, że nie ma zamiaru skuwać ścian, wyrywać z nich rur oraz innych instalacji. Zdecydowanie nie porywa się na kapitalny remont. Nowością jest kabina. Mało tego mój zaradny małżonek ustawi ją sam… Tak zapowiedział. Zaprezentował mi także poglądowy, instruktażowy film, o taki. Wygląda prosto, czysto, łatwo i przyjemnie. Mam nadzieję, że w praktyce montowanie kabiny prysznicowej w naszej łazience będzie przebiegać równie bezstresowo, z optymistyczną melodyjką w tle. I nie skończy się tym, że po kilku dniach bez dostępu do natrysku wezwiemy fachowca (czytaj- mojego brata), który zdecydowanie szybciej i skuteczniej zamontuje kabinę prysznicową.
Zdjęcia - materiały firmy Pattex, Shutterstock