Na okoliczność nadchodzących Świąt przygotowuję nie tylko listę zakupów, przepisy na domową babkę wielkanocną i urocze podarunki „na zajączka”. Jak zwykle będę się starała ogarnąć trochę moją świątecznie żarłoczną rodzinkę. Na co dzień raczej rozsądni panowie, przy okazji świąt zamieniają się w pożeraczy dań, delikatnie mówiąc dość ciężkich do strawienia.

Świąteczne łasuchy
Tak właśnie jest – okres świątecznych spotkań przy suto zastawionych stołach to dla naszych mężczyzn czas popuszczania pasa. Na ogół w mniejszym lub większym stopniu odchorowują te kulinarne wyczyny. Niestety uważają, że za każdym razem im się upiecze, ból czy niestrawność miną po zażyciu leków rozkurczowych i nagrzaniu termoforem. Póki co ich poświąteczna pokuta nie trwała zbyt długo, ale przecież każdy rozsądny człowiek wie, że wątroba jest co prawda wspaniałym mechanizmem, ale należy o nią szczególnie dbać.

Kolka wątrobowa – kiedy jemy za tłusto
W tym roku postanowiłam skoncentrować się właśnie na dolegliwościach wątrobowych. Nadwagę, nadciśnienie, wysoki cholesterol omawiałam przy okazji bożonarodzeniowych smakołyków. Tymczasem kolka wątrobowa to jeden z bardziej dotkliwych i często spotykanych objawów złych nawyków żywieniowych. Ból jakim jest kolka brzucha wynika ze specyficznych skurczów mięśni gładkich pęcherzyka żółciowego, który bardzo stara się wspomóc organizm w trawieniu ciężkostrawnych, tłustych pokarmów. Właśnie dlatego charakterystyczna kolka brzucha po prawej stronie pojawia się np. po świątecznej kulinarnej rozpuście.
Konsekwencje mogą być poważne…
Co prawda mój małżonek, który traci rozum na widok kulinarnych wyczynów moich rodziców, twierdzi, że raz nie zawsze i ból minie po leku rozkurczowym (Buscopan mu pomaga…).

Mam jednak zamiar uświadomić mu, że przysłowia mądrością narodów i dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie. A zatem również jego organizm (wątroba!) mają określoną wytrzymałość i moce przerobowe. Może się okazać, że kulinarne grzeszki doprowadziły do powstania złogów utrudniających przepływ żółci i niestety mamy pacjenta z kamicą pęcherzyka. Myślę, że przybliżenie tego tematu moim mężczyznom (tata, brat, mąż) powinno nieco utemperować ich apetyty. Jestem przekonana, że nie uśmiecha im się ani szpital i zabiegi ani dieta. Restrykcyjna i na stałe. Kto wie, może nawet znów namówię mojego małżonka i tatę na jakieś sensowne badania kontrolne…?
Źródło zdjęć: Shutterstock