Po świętach pobiegnę…

Shutterstock

Ach, przyganiał kocioł garnkowi, tak mówi przysłowie oraz od niedawna mój małżonek. Jak rasowy prelegent tłumaczyłam, przekonywałam, objaśniałam, że zdrowa dieta, że nie objadamy się podczas Świąt. Tymczasem okazało się, że sama popełniłam przy wielkanocnym stole kilka małych grzeszków i całkiem sporych przewinień.

ciasto
Pokonana przez najlepsze wypieki

Pokonana przez świąteczne wypieki
Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie napisać, że moja bratowa upiekła sernik doskonały, a mama jak zawsze zdobyła mistrzostwo świata w kategorii Makowiec. I właśnie te domowe wypieki pokonały mnie, obnażyły moje słabości i wyposażyły małżonka w oręż, którego nie wahał się użyć. Zresztą nadal wykorzystuje chwile mojej świątecznej słabości. Ostentacyjne podjada czekoladki i przegryza resztki świątecznych smakołyków. No przecież nic mu nie powiem, skoro sama przy wielkanocnym stole wyjadałam najmniejsze okruszki po znakomitych ciastach.

Będę pozytywnie uzależniona

biegaczka
Pobiegnę po zdrowie

A zatem pokajałam się, przy okazji pochwaliłam kulinarne talenty w mojej rodzinie. Teraz pora podjąć odpowiednie kroki, dzięki którym nie tylko odpokutuję słodkie, świąteczne grzeszki, ale również znacząco i pozytywnie odmienię swoje życie. W czym rzecz? Otóż postanowiłam, że dołączę do grona uzależnionych od biegania. No coś w tym musi być i w tym szaleństwie musi być jakaś metoda, skoro biega coraz więcej ludzi. Ba! sama znam wielu biegaczy amatorów i takich, którzy stratują już w jakichś biegowych eventach. A przy tym są naprawdę pozytywnie zakręceni, pełni energii i… tacy smukli oraz radośni. Podoba mi się to!

bieg
Mam zamiar się uzależnić

Ci co skaczą i… biegają
Wraz nowym rokiem zaczęłam już ruszać się nieco dynamicznej i systematycznie. Fitnessowo, skacząc, przysiadając itp. Jako urodzona optymistka wierzę, że bezboleśnie zacznę biegać i szybko „wciągnę się” w tę formę aktywności. Na razie zdobyłam trochę wiedzy teoretycznej, bo wiem już, że nie ma nic gorszego niż wybiec z domu „na wariata”, zasapać i zamęczyć się pierwszego dnia, a przez kolejnych kilka cierpieć z powodu zakwasów. Analizuję sobie poniższy schemat i dochodzę do wniosku, że bieganie jest jak najbardziej dla mnie i jak najbardziej w zasięgu ręki, a raczej nóg.

Bieganie z głową
Bieganie z głową

I tak oto poświątecznie postanowiłam, zdecydowałam i zaczynam.

Od jutra 🙂

Zdjęcia: Shutterstock, bieganie.natemat.pl

Dodaj komentarz