Miałam dołączyć do grona pozytywnie zakręconych i zakochanych w bieganiu. Na razie pobiegłam raz i skończyło się marnie – zakwasami oraz katarem. Ale nie poddaję się obiecałam sobie, że jak tylko dojdę do siebie po infekcji, wracam do słusznej idei, że sport to zdrowie.
Mierz siły na zamiary
Jak się okazuje teoria i rozum jedno, a praktyka i wiara (nieuzasadniona) we własne siły – drugie. Z uwagi na fakt posiadania w domu steppera oraz systematyczną aktywność fitnesową, uznałam, że bieganie to dla mnie pikuś. Oczywiście przyswoiłam sobie tabelkę, zgodnie z którą należy ostrożnie wbiegać… wchodzić do świata biegaczy. Poczytałam o butach, ubraniu, gadżetach. Uzbrojona w taką wiedzę wybrałam się na swój pierwszy bieg nie do końca ubrana jak należy. Ot, po prostu legginsy, w których ćwiczę, dobry sportowy biustonosz (zainwestowałam i nie żałuję), t-shirt oraz bluza. Buty sportowe, porządne a jakże, ale raczej do treningów na sali… Szybko okazało się, że legginsy w czasie biegu zjeżdżają i co chwila muszę je podciągać, biustonosz sprawdza się idealnie, a t-shirt i bluza to za dużo jak na słoneczny wiosenny dzień. Buty – bez rewelacji.
Pierwsze koty za płoty
Co jeszcze wiem po pierwszym biegu? Że debiutując nie należy biegać przez ponad 40 minut. Wiem również, że to żaden wstyd iść, maszerować, szczególnie kiedy sapie się jak lokomotywa, a łydki płoną z bólu. Do domu dotarłam resztkami sił, chyba bardziej intuicyjnie, bo do końca walczyłam – biegiem, mimo bólu i szalonego tętna… Na drugi dzień, wiadomo – zakwasy. Wszędzie. Nawet nie wiedziałam, że bieg uruchomi we mnie tyle mięśni. Boleśnie. Po dwóch dniach katar, a potem po kolei kaszel, gorączka i perspektywa weekendu w domu.
Mądry Polak po szkodzie
Teraz wiem, że po pierwsze nie biegamy na wariata, że ktoś, kto opracowuje schematy pt. „Od 0 do 60 minut biegania”, wie co robi. Muszę też zainwestować w jakieś sensowne ciuszki do biegania, no i buty. Poczytałam jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem. Wiem już że muszę pochylić się (dosłownie) nad zakupem butów – najpierw określić czy mam stopę neutralną, pronującą czy suponującą. Jeśli chodzi o ubrania, na dobry początek wybiorę się po porządną koszulkę, z tych „oddychających”
Wbrew obawom, a może nadziejom mojego małżonka, pierwsze niepowodzenia nie podcinają mi skrzydeł. Bolesna i zakatarzona nauczka pokazała mi tylko, że nie można na skróty… nawet biegać.
Zdjęcia: shutterstock, Stuff/materiały prasowe